Polski / Polski  English / Angielski  Русский / Rosyjski
E-mail:
Hasło:
» Załóż konto
» Zaloguj podpisem elektronicznym
Opublikowano: 2012-12-12 09:03:03

Rzeszów - muzeum Etnograficzne

W wigilię św. Łucji świętują czarownice

         Przypadająca 12 grudnia wigilia św. Łucji oraz noc z 12 na 13 grudnia była - według ludowych wierzeń - świętem czarownic, które zlatywały się na łopatach do chleba na sabaty, aby się bawić, kłócić i bić. Miały w ten sposób walczyć o władzę w następnym roku.




        Jak opowiedziała Elżbieta Dudek-Młynarska z Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie, o czarowanie podejrzewano kobiety mieszkające samotnie, z dala od wsi, często z ułomnościami fizycznymi. Mogły się też zajmować np. zielarstwem, dlatego też podejrzewano je o rzucanie uroków.

        W okolicach Brzozowa wierzono, że w nocy przed świętem Łucji czarownice gromadziły się w miejscach ustronnych, z dala od wsi. Ich ulubionym miejscem miały być tereny graniczne, np. między wsiami lub na granicy lasu. W okolicach Sołonki za punkt spotkań wiedźm uważano miejsce, gdzie spotykały się trzy potoki.



        Czarownice na sabaty przybywały na „pocioskach”, czyli drewnianych łopatach do chleba posmarowanych czarodziejskim tłuszczem, który zamieniał je w konie. Zdarzało się, że dzieci za namową rodziców siadywały w oknach i wypatrywały przelatującej na łopacie czarownicy.

       Na spotkaniach wiedźmy tańczyły i śpiewały przy ogniskach, toczyły ze sobą bójki, walcząc o władzę w nadchodzącym roku. O kłótniach i bijatykach czarownic miały świadczyć częste wówczas zadymki śnieżne. Po skończonych harcach wiedźmy rozchodziły się po wsiach i gospodarstwach, by szkodzić ludziom i zwierzętom. Miały też wówczas rozpoczynać zbieranie drewna, z którego w Boże Narodzenie rozpalały ogień i rzucały uroki. Mogły zesłać chorobę na domowników i zwierzęta, spowodować, że w domu nie będzie się wiodło.

        Etnografka zauważyła, że najbardziej obawiano się rzucania uroków przez wiedźmy na krowy, które przestawały dawać mleko. Mleko bowiem stanowiło jedno z podstawowych pożywień na wsiach; z niego przecież robiono masło, ser, śmietanę.

        Aby zabezpieczyć się przed szkodliwym działaniem czarownic, każdego dnia do wigilii Bożego Narodzenia gospodynie zbierały po jednym drewienku, z których 24 grudnia rozpalano ogień w ogrodzie, aby czarownice „nie zabierały” masła. Ogień ten miał być przeciwwagą dla szkodliwego ognia wiedźm. Często też gotowano na tym ogniu szpilki (najpierw z drzew iglastych, później już krawieckie), aby czarownice dostawały boleści. W wielu miejscowościach stosowano praktykę okadzania bydła święconym zielem, które neutralizowało szkodliwą działalność czarownic i odczyniało uroki.

       Innym sposobem zapobiegania urokom czarownic było zamykanie drzwi i niewpuszczanie do domów żadnych kobiet, zwłaszcza obcych, nawet sąsiadek i małych dziewczynek. Wierzono bowiem, że czarownice, aby zaszkodzić, mogą przybierać każdą postać.

       Dudek-Młynarska przytoczyła zdarzenie sprzed I wojny światowej, gdy wracająca ze szkoły dziewczynka, mieszkanka wsi w pobliżu Rzeszowa, zabłądziła. A działo się to właśnie w wigilię św. Łucji, więc jej nie wpuszczono do żadnego domu. Wskutek tego dziecko zamarzło.

        Dzień św. Łucji to także czas wróżb na następny rok. O szczęściu w nadchodzącym roku miała świadczyć gałązka czereśni, którą 13 grudnia wkładano do wody. Jeżeli do święta Trzech Króli zakwitła, wróżba była pomyślna. Z cebuli przepowiadano z kolei pogodę na przyszły rok. Na 12 łupin cebuli sypano sól. W święta Bożego Narodzenia sprawdzano, czy sól jest mokra. Miało to wskazywać, czy dany miesiąc w roku będzie słotny.

       W tym dniu nie wolno też było niczego pożyczać, aby nie ubywało z domu. Pożyczony przedmiot mógł zostać wykorzystany do rzucania uroków. W tradycji Lasowiaków, w okolicach Leżajska, Kolbuszowej w dzień św. Łucji nie można było brać ziarna z komory, aby w ten sposób nie wywołać nieurodzaju w następnym roku; ziarno mogło utracić moc rodzenia.

        Dudek-Młynarska zaznaczyła, że ostatnie wzmianki etnografów na temat sabatów czarownic - na podstawie badań w terenie - pojawiały się jeszcze w połowie XX wieku.

       Pogańskie wierzenia w czarownice nie przeszkadzały w adwentowym, chrześcijańskim zwyczaju oczekiwania na Boże Narodzenie. W domach, w których w ciągu dnia na różne sposoby próbowano się chronić przed czarownicami, wieczorami śpiewano pieśni adwentowe, czytano lub opowiadano żywoty świętych, uczestniczono w porannych nabożeństwach roratnich.

 Agnieszka Pipała/PAP
 


Opracował:Grzegorz Dereń
przewodnik beskidzki
tel. 510068379


Brak komentarzy
Produkcja i Hosting ZETO-RZESZÓW